Jak przetrwać trzęsienie ziemi?

I oto jesteśmy tutaj. Po diagnozie. Wbrew temu, co zakładaliśmy. Wciąż jesteśmy. Choć właśnie rozpadł się nasz świat. Choć wydawało nam się, że powinien się zatrzymać, rozsypać jak domek z kart. Dokładnie tak, jak my. Słońce dalej jednak wschodzi na wschodzie i zachodzi na zachodzie. Patrzymy na innych ludzi, dla których nie zmieniło się nic. Dla których jest to kolejny zwykły dzień, podobny do tych, które były i tych, które jeszcze przed nimi. Oni nie zdają sobie sprawy z tego, co właściwie się wydarzyło. My też nic z tego jeszcze nie rozumiemy.

Przetrwaliśmy trzęsienie ziemi. Po nim nic już jednak nie wygląda tak samo. Przez chwilę nie dzieje się nic, albo dzieje się wszystko naraz. Jest cisza po burzy, albo ta, która dopiero ją zapowiada, bo choć wiemy, że to koniec bardzo wielu rzeczy, to jednocześnie nowy początek, w którym musimy nauczyć się żyć. I choć oswajamy się z rezygnacją z dawnych planów, to w naszych głowach nie powstały jeszcze żadne nowe. Jesteśmy w dziwnym zawieszeniu pomiędzy tym, co było, a tym co jest. W tym zawieszeniu często pojawia się bunt, niezgoda, sprzeciw. Pojawia się pytanie “dlaczego?” Pojawia się zaprzeczanie i próby zakrzywienia rzeczywistości. Udawanie, że wszystko jest normalnie. Wyparcie. Pojawia się złość, żal i rozczarowanie. Czasem wstyd. Czasem poczucie winy lub niesprawiedliwości.

Czasem targujemy się z losem, bogiem, wszechświatem. Czasem jest tylko lęk i pytanie “co teraz?” A czasem zupełnie nic. Pustka. Zamrożenie.

Emocje po diagnozie są głębokie, złożone i nierzadko sprzeczne. Nie przebiegają liniowo. Nie mają żadnego scenariusza. Nakładają się na siebie, pojawiają znienacka. Powracają falami. Często przez lata. Porównuje się je do faz żałoby, która zazwyczaj kojarzy się z odejściem kogoś bliskiego, a którą można przeżywać po każdej stracie. To nowy etap. Nowy świat, który będziemy odtąd poznawać, żegnając jednocześnie ten, który do tej pory znaliśmy, a z którego zostaliśmy wysiedleni. Bez mapy, bez drogowskazów, bez nawigacji, bez instrukcji. Za to z mnóstwem pytań, dotykających często najważniejszych spraw. 

Jak się odnajdujemy w nowej rzeczywistości? Jak radzimy sobie z tym, co nas spotkało?

Bezradność

Czasem po diagnozie sobie nie radzimy. I to też jest okej. Czasem rzeczywistość przygniata nas do ziemi. Nie mamy siły myśleć o tym, co dalej. Jesteśmy w emocjonalnym paraliżu. Nieobecni. Odcięci. Dystansujemy się, żeby mniej bolało, albo sypiemy sól na rany. Potrzebujemy czasu, by zrozumieć to, co się stało, by opłakać własną stratę. Unikamy tematów związanych z diagnozą lub rozmawiamy o niej cały czas. Odkładamy na później wszystko to, czym powinniśmy się zająć już, a najlepiej wczoraj, a co zwyczajnie nas przerasta. Żyjemy w trybie przetrwania. Często słuchając zewsząd różnych rad, z których nie potrafimy skorzystać. Bo ten etap nie jest o działaniu. Jest o przeżywaniu wszystkiego tego, co dzieje się w środku. Jest o byciu wewnątrz, nie o tym, co dzieje się dookoła, a co dla nas mogłoby w ogóle nie istnieć. 

I, choć stan ten jest zupełnie naturalny i często doświadczamy go nie tylko bezpośrednio po żałobie, ale także w innych, krytycznych momentach później, jeśli trwa zbyt długo, warto sięgnąć po pomoc specjalisty. 

Działanie

Nasza reakcja po diagnozie zależy od wielu różnych czynników, w tym budowy naszego układu nerwowego. Są osoby, które w obliczu trudnych doświadczeń koncentrują się na przeżywaniu i takie, które realizują się w działaniu. Działanie pomaga im radzić sobie z odczuwanym napięciem. Daje nadzieję, że mają na coś wpływ. Czasem jest kompulsywne. Chaotyczne. Z rozpędu. Jego podstawą jest przekonanie, że lepiej robić “coś” niż “nic”. “Coś” daje bowiem poczucie kontroli, pozwala odnaleźć się w chaosie. Rodzi przekonanie, że nawet jeśli “coś” nam się nie uda, to przynajmniej próbowaliśmy. Chroni nas przed wyrzutami sumienia i poczuciem winy, że nie zrobiliśmy “nic”. Na zewnątrz sprawiamy wrażenie “ogarniaczy życia”, w rzeczywistości często jest to ucieczka przed przeżywaniem, ukrywająca wewnętrzny rozpad, z którym nie chcemy się stykać, którego nie chcemy widzieć, z którym nie chcemy się mierzyć.

Zamieranie

Obok przeżywania i działania, możemy także wrócić do “życia jak dawniej”. Udawać, że nic się nie stało. Stwarzać pozory. Grać stare role, by uniknąć konfrontacji z tym, co przeraża, martwi, smuci. Ignorować zalecenia. Żyć w poczuciu, że “to nie o nas”, nie o naszym dziecku. Że inni tak, ale nie my. Że nasz przypadek jest inny. Możemy szukać na to dowodów, niuansów, które odróżniają nas od innych z podobną diagnozą. Możemy zakrzywiać rzeczywistość, tuszować fakty, nie mówić o trudnościach, nie przyznawać się, ukrywać, tłumaczyć problemy milionem innych powodów, ale nie tym. Nie tym, że z naszym dzieckiem jest coś nie tak. Nie chcemy etykiety, stygmatyzacji, rozpoznania. Nie chcemy dodatkowych badań, wyników, ocen. Chcemy, by było tak, jak kiedyś. Bezpiecznie. Przewidywalnie. Normalnie. Nie chcemy zmieniać definicji tej normalności. Przyzwyczajać się do nowego. Stanąć w prawdzie.

Niezależnie od tego, jak reagujemy na nową rzeczywistość, dla każdego z nas jest to coś trudnego, przeżywanego na swój sposób. Własny i unikatowy. Nie ma jednej, właściwej drogi. Jednego rozwiązania. Każde z nich pozwala przetrwać nam przetrwać. Na ten moment. Na teraz. Możemy przechodzić różne fazy w różnym czasie, a czasem wszystkie naraz. Żadna z nich nie jest ani lepsza, ani gorsza. Każda z nich spełnia po prostu swoją funkcję. 

Tu i teraz jest tak. A co będzie później? Nie wiem. I Ty też możesz nie wiedzieć.

Niezależnie od tego, jak wygląda Twoja pierwsza reakcja po diagnozie, każda z nich- bezradność, działanie, zaprzeczanie- to sposób na przetrwanie czegoś, co przerasta.

To nie koniec historii. To dopiero jej początek.

W kolejnym wpisie spróbuję opowiedzieć o tym, co może dziać się później. Gdy już opadnie kurz, a nowa rzeczywistość zacznie się układać- po swojemu.

#rodzicielstwopodiagnozie

Udostępnij ten post:
Facebook
WhatsApp

Zobacz również

Drogi Tato…

Drogi Tato Dziecka z Niepełnosprawnością,  czasem życie stawia przed nami trudne wyzwania- takie, których nikt się nie spodziewał, i do

> Czytaj więcej

Odkrycia maja

W maju czytałam książki o macierzyństwie, a raczej jego nietypowym przebiegu. O kobietach opuszczających swoje dzieci. O różnicy w społecznym

> Czytaj więcej