książki,  polecam,  wiedza

Odkryłam w styczniu…

W styczniu zgłębiałam głównie tematykę związaną z trudnymi obszarami, takimi jak śmierć, żałoba, depresja oraz sposoby radzenia sobie z kryzysami. Są to zagadnienia, być może mało sexy i raczej rzadko podejmowane, ale w moim odczuciu, niezwykle istotne. Lubimy sobie wyobrażać, że złe rzeczy spotykają innych, a nie nas. Lubimy wierzyć w sprawiedliwy świat, w którym będąc dobrym człowiekiem, możemy liczyć na szczęśliwe życie, a za złe postępowanie spotyka nas kara. Lubimy wierzyć, że dostajemy to, na co zasługujemy. I chociaż wiemy, że to tak nie działa, wciąż łatwiej jest nam utrzymywać taką perspektywę, niż przyjąć założenie, że nie nad wszystkim panujemy, że nie mamy kontroli, że często jesteśmy bezradni i w każdym momencie życia może spotkać nas coś złego, czego się nie spodziewamy. To przekonanie pomaga nam zachować spokój, poczucie bezpieczeństwa i przewidywalności. Kiedy jednak zdarza się coś, co je podważa, często, oprócz zaskoczenia, czujemy ogromną bezsilność i niemoc, zakładając, że sytuacja ta już zawsze będzie wyglądała tak, a nie inaczej, Nie dostrzegamy żadnych możliwości i szans na jej rozwiązanie. 

 

Chcemy żyć w świecie, w którym nie istnieje zjawisko przemijania, czy doświadczania różnych strat. Każdy niedobór staramy się od razu zastąpić czymś nowym, udając, że to stare w ogóle nie istniało, nie było dla nas ważne. Chcemy żyć w świecie, w którym nie występują choroby, czy starość. Chcemy wierzyć, że wszystko da się naprawić za pomocą skalpela, a jeśli już gdzieś ktoś odszedł, zwłaszcza jeżeli miało to miejsce przedwcześnie, to z pewnością był to efekt jakiegoś zaniedbania. Jak pisze Tomasz Stawiszyński w genialnej książce “Ucieczka od bezradności”: “To także świat, w którym nie ma trudnych emocji. Nie ma smutku, lęku, melancholii, depresji. Nawet, jeśli ktoś czasami doświadcza tych uczuć, natychmiast daje mu się do dyspozycji całą armię lekarzy, terapeutów i coachów, którzy przy użyciu odpowiednich środków perswazyjnych albo farmakologicznych zmieniają smutek w śmiech, a lęk- w poczucie sprawczości. Świat, w którym nie ma bezsensu i bezwładu, w którym wszystko jest po coś, nic nie dzieje się bez potrzeby, a każda sytuacja jest fantastyczną szansą na rozwój i wewnętrzne <<ubogacenie>>. Świat, w którym istnieją ludzie albo dobrzy i szlachetni, albo źli i niegodziwi, przy czym jedni nie mają (i nie mogą mieć) absolutnie nic wspólnego z drugimi”.

 

Nasz mózg ma tendencję do polaryzacji. Bardzo lubimy upraszczać złożone kwestie oraz usuwać ze świadomości te, które są dla nas niewygodne. Czujemy się dzięki temu bezpieczniej. Tak tłumaczymy sobie świat. Warto jednak czasem zastanowić się nad tym, czy przez to, że nie zaglądamy w pewne miejsca, znika to, co się w nich znajduje, czy może wzrasta nasza bezradność wtedy, kiedy odkrywamy, że to wciąż tam jest. W moim odczuciu bardzo ważne jest oswajanie się z tym, co trudne, mówienie o rzeczach niewygodnych, które wolelibyśmy zamieść pod dywan. Nikt nie przygotowuje nas na to, co czeka nas w życiu, ale w pewnym stopniu sami możemy przejąć za to odpowiedzialność, choćby przez to, że nie będziemy odwracać wzroku od trudnych tematów. Właśnie dlatego postanowiłam się nimi zająć.

żałoba, cierpienie, śmierć, depresja, smutek, żal, strata, wypadek

Pierwszą książką, którą chciałabym się z Wami podzielić jest publikacja amerykańskiej psychoterapeutki Megane Devine “Cierpisz? Masz do tego prawo. Doświadczenie żałoby w kulturze, która jej nie rozumie”. Została ona napisana po nieoczekiwanej śmierci partnera autorki, której była świadkiem. W książce podejmuje problematykę postrzegania żałoby przez społeczeństwo i kulturowych aspektów związanych z jej przeżywaniem, którym towarzyszą różne oczekiwania względem tego jak długo osoba ma prawo doświadczać pewnych stanów i w jaki sposób cały ten proces powinien przebiegać. Jest to zbiór refleksji, analiz i opowieści – zarówno autorskich, jak i tych zebranych od osób, które doświadczyły głębokiej żałoby, z których wynika, że współczesna kultura wielokrotnie nie pozostawia odpowiedniej przestrzeni na przeżywanie smutku i innych trudnych emocji, co prowadzi do ich tłumienia, poczucia niezrozumienia i wstydu z powodu “nieodpowiedniego” okazywania żalu, co nie pozostaje bez znaczenia dla emocjonalnego funkcjonowania osób po stracie. Książka napisana jest w przystępny i refleksyjny sposób. Zawiera wiele cennych wskazówek na temat tego, jak towarzyszyć innym w trudnych chwilach w taki sposób, aby było to wspierające i wspomagało proces odzyskiwania życiowej równowagi, bez presji szybkiego „powrotu do normalności”. 

Kolejną pozycją, którą przeczytałam w styczniu jest książka Grzegorza Zalewskiego “Nie pozwolę ci zniknąć”. Jest to publikacja napisana przez autora po samobójczej śmierci jego syna. Muszę przyznać, że bardzo mnie poruszyła. Nie tylko ze względu na specyfikę zagadnienia, które podejmuje, ale także na fakt, że temat przeżywania żałoby przez mężczyzn jest bardzo rzadko podejmowanym tematem w przestrzeni publicznej. Zalewski dzieli się swoimi osobistymi przeżyciami, podkreślając jednocześnie różnice pomiędzy jego sposobem reagowania na trudną sytuację, w której się znalazł, a tym, jak radziła sobie z nią jego żona. Zachwyciły mnie jego szczere i intymne opisy własnych przeżyć, choć, jak podkreślał, na zewnątrz mogłoby się wydawać, że jest ich pozbawiony. Książka ma formę dziennika, w którym przedstawia swój ostatni kontakt z synem, reakcję na wiadomość o jego śmierci i wszystko to, co dzieje się po niej- organizację pogrzebu, porządkowanie rzeczy po zmarłym, powrót do aktywności zawodowej. Najbardziej jednak poruszyła mnie próba utrzymywania więzi z synem po jego śmierci, próba odpowiedzi na pytania o to, jak zatrzymać, nie pozwolić by ktoś „zniknął” z naszego życia, nawet jeśli fizycznie nie ma go już wśród nas. Książka zawiera także wiele refleksji autora na temat żałoby i sposobu jej przeżywania po śmierci dziecka. “Jak nazwać rodziców, którzy stracili dziecko? Wszystko jedno, czy już dorosłe, czy nie. Czy istnieje odpowiednik słowa <<wdowa>> lub <<wdowiec>>, albo <<sierota>>? Po polsku, czy w jakimkolwiek innym języku? (…) Czy brak tego określenia jest buntem człowieka przeciw zaburzonemu porządkowi świata?”- zastanawia się autor. 

samobójstwo, żałoba, śmierć, strata, smutek, żal

Książkę Renaty Arendt- Dziurdzikowskiej “Możesz odejść, bo cię kocham. O śmierci, pożegnaniach i nowym życiu” przeczytałam jednym tchem. Jest to pozycja, która pokazuje, że kres życia jest jego naturalnym elementem, że można odchodzić pięknie i na własnych zasadach. Porusza także aspekt towarzyszenia innym w ostatniej drodze oraz tego, czego możemy się nauczyć dzięki temu procesowi, dzięki głębokiej refleksji nad przemijaniem. Wielką zaletą tej publikacji jest to, że pokazuje ona autentyczne historie, dzięki którym czytelnik czuje się jak obserwator czyjegoś, bardzo intymnego i osobistego fragmentu życia, czegoś, co zazwyczaj osnute jest zasłoną milczenia, ukryte w domach lub za szpitalnymi parawanami. Znajdziemy tutaj także odniesienia do różnych tradycji kulturowych i filozoficznych, dzięki czemu możemy spojrzeć na śmierć i żałobę z wielu różnych perspektyw, poznać rytuały i praktyki, które mogą stać się pomocne w tym trudnym czasie. Autorka pokazuje, że akceptacja przemijania oraz pozwolenie sobie na odczuwanie bólu są fundamentem budowania nowego, pełniejszego życia. W moim odczuciu to niezwykle ważna książka, zwłaszcza w kulturze, w której o śmieci mówi się mało, albo wcale, w której wciąż jest ona tematem niewygodnym, nieproszonym gościem, i choć wiemy, że każdego z nas czeka, odsuwamy tą perspektywę jak najdalej. Jest to książka, która opisuje niepopularne dzisiaj emocje- bezradność, smutek, lęk, a gdzieś pomiędzy nimi poszukiwanie nowego sensu i nadziei, bo jak pisze autorka, jednym z darów śmierci jest “odkrycie, że miłość trwa dłużej niż życie tego, kogo kochamy”.

Podobne wrażenie zrobił na mnie film “W pokoju obok”, w reżyserii Pedro Almodóvara, podejmujący zbliżoną tematykę, skoncentrowaną wokół umierania na własnych zasadach. Jedna z głównych bohaterek, chorująca onkologicznie, dowiadując się, że nie ma dla niej nadziei, postanawia godnie odejść, prosząc swoją dawno niewidzianą przyjaciółkę o towarzyszenie jej w ostatnich chwilach życia. Obraz pięknie pokazuje rozterki oby dwóch postaci, zadających pytanie o to, czy mamy prawo decydować o swoim losie, jak radzić sobie z czymś, co nieuchronne, jak pokonać lęk przed śmiercią i odnaleźć sens we własnym przemijaniu oraz trwaniu przy kimś, kto podjął decyzję, z którą się nie zgadzamy, a na którą nie mamy żadnego wpływu. Znajdziemy tu ogromną złożoność ludzkich emocji, ubranych w ascetyczne obrazy, przepiękną muzykę i mnóstwo symboliki. Na mnie zrobił ogromne wrażenie. Spodziewałam się, że będzie takim “wyciskaczem łez”, a jednak okazał się doniosłym, głębokim i dojrzałym obrazem, prezentującym ogromną samoświadomość głównej bohaterki i miłość jej przyjaciółki, która pozostała z nią do końca.

Książką, która podobnie, jak poprzednia, zmusiła mnie do refleksji była pozycja napisana przez Evę Meijer “Granice mojego języka. Esej o depresji”. Ta cieniutka publikacja, formatu pocztówki, zawiera w sobie więcej istotnych informacji o depresji niż grube tomy medycznych i naukowych obserwacji. Stanowi próbę zrozumienia depresji nie tylko jako klinicznego zjawiska, ale przede wszystkim jako głęboko osobistej i egzystencjalnej kondycji. Jest to introspektywna analiza tematu, napisana przez holenderską filozofkę i artystkę, która przedstawiając punkt widzenia osoby chorej, pokazuje jednocześnie jak jej stan jest/był odbierany przez otoczenie. Pisze, że “Na przestrzeni lat powstała pewna norma opisująca człowieka zdrowego psychicznie, a ten, kto od niej odbiega, jest postrzegany jako mniej wartościowy- taki, którego należy leczyć”. Porusza także kwestię krzywdzącej metafory “walki”, która przenosi “odpowiedzialność na barki chorego- jeśli nie zdrowiejesz, to najwidoczniej nie walczysz wystarczająco dzielnie”. Tekst jest pełen metafor, co umożliwia przyjęcie emocjonalnej perspektywy autorki. To właśnie ta pozycja pozwoliła mi zrozumieć istotę tego zjawiska, zobaczyć świat oczami kogoś, kto go doświadcza. Choć tytuł nawiązuje do granic języka, autorka świetnie oddaje prawdziwą istotę i głębię przeżywanego bólu, pisząc o nim ze szczerością i liryzmem, co stanowi niezwykłe i mocne połączenie. Pozycja ta skłania do refleksji, nie pozostawia czytelnika obojętnym, wywołuje emocje, zaprasza do eksploracji tematów, które choć nie są łatwe, są jednocześnie bardzo potrzebne. 

O publikacji mówiłam także tutaj.

depresja

Kolejną książką przeczytaną przeze mnie w styczniu są wywiady z Katarzyną Kazimierzowską, spisane w publikacji pt. “Życie. Strategie przetrwania”. Mnogość poruszanych tutaj tematów jest naprawdę imponująca. Znajdziemy tu m.in. rozmowy o rezyliencji, złości, lęku, wypaleniu rodzicielskim i zawodowym, uważności, przyjaźni i samotności. Autorka zaprosiła do dyskusji m.in. Joannę Gutral, Sabinę Sadecką, Joannę Chmurę, Marzene Barszcz, Martę Niedźwiecką, czy Joannę Flis, a więc osoby znane rozległej społeczności ludzi zainteresowanych szeroko pojętym samorozwojem. Lubię tego rodzaju narracje, ponieważ różnorodność podejmowanej tematyki, sprawia, że nabiera ona  pewnej szczególnej dynamiki, przez co bardzo przyjemnie się ją czyta, nawet pomimo tego, że tematyka ta nie jest lekka, łatwa i przyjemna. Wszyscy rozmówcy starają się bowiem odpowiedzieć na pytanie o to, jak radzić sobie z wyzwaniami, które stawia przed nami codzienność oraz zapraszają czytelnika do refleksji nad różnymi obszarami jego własnej codzienności, zwłaszcza, że- jak czytamy na okładce- “Popularne powiedzenie <<obyś żył w ciekawych czasach>> nabiera dziś znaczenia bliższego klątwie”. Wywiady te stanowią próbę zrozumienia wielu obszarów otaczającej nas rzeczywistości. Mogą stanowić inspirację dla wszystkich poszukujących sposobów na przetrwanie życiowych kryzysów. Mogą także stanowić punkt wyjścia do głębszej analizy zawartych tam tematów, które z wiadomych przyczyn, nie miały tutaj szansy na szersze rozwinięcie. 

W styczniu przeczytałam też książkę, która chyba w najbardziej bezpośredni sposób dotykała niepełnosprawności, ze wszystkich, które do tej pory wpadły mi w ręce. Sam tytuł “Wyjątkowi. Antidotum na lęki związane z wychowaniem dziecka z niepełnosprawnością” wzbudza ciekawość i nadzieję. Publikacja ta, autorstwa Melanie Dimmitt, porusza wiele tematów istotnych z punktu widzenia rodziców OzN, takich jak żałoba, strach, pytania “dlaczego ja?”, i “jak o tym powiedzieć ludziom?”, samotność, zwątpienie, “kryzysy porównawcze” i poczucie winy, ale także nadzieja i wsparcie. Pokazuje, jak coś, co wydawało się końcem świata, może stać się początkiem pewnej nowej jakości. Pisze, że “Wiele matek lub ojców zakochuje się z czasem w tym, co początkowo postrzegali jako niechciane bądź wręcz niewyobrażalne”. Szczególną zaletą tej publikacji jest to, że autorka sama jest mamą dziecka z czterokończynowym porażeniem mózgowym, znającą temat niepełnosprawności z własnego życia. Oddaje także głos innym rodzicom, dzięki czemu mamy możliwość poznania wielu unikalnych historii osób mierzących się z różnymi trudnościami rozwojowymi swoich dzieci. Wskazuje także jak niepełnosprawność odbierana jest w społeczeństwie, mają nadzieję, że “w niezbyt odległej przyszłości społeczeństwa będą witać wszystkie dzieci, także te bardziej skomplikowane, szampanem, kwiatami i głośnymi wiwatami”. Autorka nie boi się tematów trudnych i niewygodnych, pisze o troskach, dotyczących każdego, kto mierzy się z niepełnosprawnością własnego dziecka. Według niej kluczem do pokonania tych trudności jest nie tylko akceptacja własnych emocji, ale i aktywne poszukiwanie rozwiązań, których przykłady pojawiają się także w publikacji.

pierwsza pomoc psychologiczna

Aktywne poszukiwanie rozwiązań to temat kolejnej książki, którą chciałabym się z Wami podzielić. Jest to świeżynka, opublikowana w październiku 2024, autorstwa psycholożki, coach kryzysowej i trenerki jogi śmiechu Eweliny Supińskiej, pt. “Pierwsza pomoc psychologiczna. Jak wspierać osoby w kryzysie psychicznym?”. Jest to praktyczny poradnik dla wszystkich, którzy stanęli przed koniecznością towarzyszenia bliskim w przeżywaniu trudnych doświadczeń. Mówi o tym, co robić udzielając pierwszej pomocy psychologicznej, a czego absolutnie nie, na czym polega rozmowa wspierająca i co dalej, jeśli nie jesteśmy w stanie zastąpić profesjonalnej pomocy specjalisty. Nie pomija także znaczenia samoopieki i życzliwości wobec siebie u samych opiekunów, których możliwość pomocy bliskim, pomimo szczerych chęci, również ma swoje granice. Jest to niezwykle ważna pozycja w dobie rosnącej świadomości na temat zdrowia psychicznego. Jednym z najbardziej znaczących atutów tej publikacji jest jej praktyczny charakter, rzeczowe podejście do tematu oraz przejrzysta i logiczna struktura, prowadząca czytelnika przez najważniejsze zagadnienia- od przyczyn kryzysów i ich objawów, po skuteczne formy wsparcia. Autorka zwraca uwagę na różne grupy osób, które mogą doświadczać trudności, o właściwej sobie specyfice- od dzieci i młodzieży, po dorosłych i seniorów, co czyni publikację niezwykle uniwersalnym poradnikiem. Dzięki przystępnemu językowi, solidnym podstawom teoretycznym i praktycznym ćwiczeniom, książka ta może być wsparciem nie tylko dla specjalistów, ale przede wszystkim także dla tych, którzy zawodowo nie zajmują się takimi zagadnieniami, a pragną pomóc bliskim w trudnych momentach. Inspiruje do budowania empatycznych relacji i świadomej interwencji.

Kolejną publikacją przeczytaną przeze mnie w styczniu jest książka napisana przez Steve’a Magnessa, pt. “Dasz radę! Sztuka pokonywania trudności. Zadziwiające odkrycia o prawdziwej sile charakteru”. To inspirująca pozycja, która łączy solidne podstawy naukowe z praktycznymi wskazówkami, jak radzić sobie z wyzwaniami życia. Steve Magness, znany trener i ekspert w dziedzinie rozwoju mentalnego, pokazuje, że trudności – zamiast być jedynie przeszkodami – mogą stać się katalizatorem do budowania prawdziwej siły charakteru. Jego styl pisania sprawia, że lektura staje się angażująca, a liczne przykłady i anegdoty z życia dodają książce autentyczności. Dla mnie, jako fanki aktywności fizycznej, liczne nawiązania do psychologii sportu, były ciekawe i inspirujące, ale ostrzegam, że kogoś, kto nie interesuje się tą tematyką, mogą zniechęcać. Głównym wątkiem w książce jest próba redefinicji pojęcia nieustępliwości i odporności psychicznej. Autor, opierając się na badaniach z zakresu psychologii sportu, neuronauki i filozofii, obala powszechne mity dotyczące siły charakteru, ukazując, że prawdziwa odporność nie polega na tłumieniu emocji czy ignorowaniu bólu, lecz na współpracy z własnym ciałem i umysłem, nawigowaniu podczas dyskomfortu, zamiast brnięciu przez niego na oślep. Zaproponowany przez niego model nieustępliwości opiera się na 4 filarach: akceptacji rzeczywistości, słuchaniu swojego ciała, odpowiadaniu zamiast reagowaniu oraz wznoszeniu się ponad dyskomfort. Zawarte w książce rady, nie odnoszą się tylko do zdobywania sukcesów sportowych, czy zawodowych, ale także tych, które możemy osiągnąć w codziennym życiu. 

Ostatnią książką, którą chciałabym się z Wami podzielić jest publikacja Jutty Heller “Twoja wewnętrzna siła. 7 zasad wzmacniania odporności psychicznej”. To praktyczny poradnik skupiający się na rozwijaniu rezyliencji, czyli zdolności do elastycznego reagowania na trudności i negatywne bodźce. Czyta się go bardzo lekko i przyjemnie. Główna część książki składa się z siedmiu podrozdziałów, opisujących składowe odportności: akceptację, optymizm, poczucie własnej skuteczności, odpowiedzialność, zorientowanie na budowanie relacji międzyludzkich, na poszukiwanie rozwiązań i na przyszłość. W każdym z nich znajduje się teoretyczne omówienie danego obszaru oraz wiele praktycznych rad, które pomagają zastosować daną zasadę we własnej codzienności. Omawiając każde zagadnienie, autorka opiera się na przykładach z życia oraz doniesieniach naukowych z zakresu psychologii pozytywnej. W moim odczuciu, jest to raczej książka dla osób, które rozpoczynają swoją przygodę z samorozwojem. Tym, którzy już jakiś czas interesują się tym tematem, zawarte tutaj wskazówki mogą wydać się zbyt oczywiste, choć z drugiej strony można je potraktować jako pewne podsumowanie znajomych zagadnień. Ja przeczytałam ją w trakcie jednej podróży pociągiem, i pomimo tego, że czytam dużo książek w podobnym zakresie tematycznym, także znalazłam w niej coś dla siebie. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *