Bez kategorii

Witajcie!

Witajcie!

Strona ta powstała z myślą o publikowaniu moich przemyśleń na temat bycia rodzicem dziecka z niepełnosprawnością i wszystkie inne tematy, które są dla mnie w danym momencie interesujące. Mam wiele pomysłów związanych z działaniami na rzecz opiekunów ozn. Tym profilem, chciałam dać sobie przestrzeń na ich realizację. Krok po kroku. Będę tutaj także publikować moje interpretacje, inspirujące fragmenty oraz recenzje książek, które aktualnie czytam. Plan jest taki, żeby od czasu do czasu też coś do Was powiedzieć, co będzie dla mnie najtrudniejsze, ale myślę, że po czasie oswoję się z nagrywaniem swojej facjaty.

Początki zawsze są trudne i pewnie popełnię mnóstwo błędów, do których staram się dać sobie prawo, co dla osoby dążącej we wszystkim do perfekcji, jest bardzo trudne. Mam w głowie mnóstwo obaw przed tym, czy ktoś będzie chciał to czytać, czy dam radę w miarę regularnie publikować, czy będą to przydatne treści itd, a także lekki stres związany z samym uzewnętrznianiem się. Będzie to więc dla mnie także okazja do pracy nad tym, co blokuje mnie przed wypłynięciem na szersze wody, więc „to nawet lepiej!”.

Będę niezwykle zaszczycona, jeśli zdecydujecie się towarzyszyć mi w tym procesie. Myślę, że wiele tematów będzie skupionych wokół pewnych uniwersalnych wartości, dzięki czemu każdy znajdzie tu coś dla siebie. Zaproszenie do refleksji i dyskusji. Byłabym przeszczęśliwa, gdyby ta strona żyła. Każdy komentarz, każda wiadomość, każde serduszko, będzie dla mnie na wagę złota. A muszę Wam powiedzieć, że życie jest tym, co absorbuje mnie najbardziej. Ciekawość jutra. Nadzieja, która pozwala trwać, czasem „pomimo…”

Na początku myślałam, że napiszę tylko informacyjnego posta, ale you know me- mam tendencje do długich form, delikatnie mówiąc. Skoro wypłynął już temat ciekawości i nadziei, to chciałabym napisać jeszcze kilka słów (no, może kilkanaście).

Część z Was zna naszą historię (jeśli nie, odsyłam do jasiowego bloga- https://shorturl.at/nrNPU ). Mieliśmy trudne początki. Pełne niepewności, czy w ogóle razem będziemy, czy powstanie nasze trio, które teraz nierozerwalnie towarzyszy sobie w życiu. Wiecie, dziś nie wyobrażam sobie innego scenariusza, ale na tamten moment wycofanie się i bezradne rozłożenie rąk, było jedyną reakcją, na jaką było mnie stać. Być może Was to zdziwi, ale oprócz kiełkującej gdzieś głęboko w sercu miłości, uczuciem, które zadecydowało o tym, że dałam nam szanse, była ciekawość. Pamiętam jak mówiłam do moich bliskich, że „nie darowałabym sobie, gdybym przynajmniej nie spróbowała”. I tak jest do dziś. Już 2,5 roku ciągle próbuję.

Jak pięknie pisze Edith Eger: „Ciekawość jest życiodajna. Pozwala nam ryzykować. Kiedy jesteśmy przepełnieni lękiem, żyjemy w przeszłości, która się już wydarzyła, albo w przyszłości, która jeszcze nie nadeszła. Kiedy jesteśmy ciekawi świata, żyjemy w teraźniejszości, jesteśmy gotowi odkrywać, co się dalej wydarzy. Lepiej ryzykować i się rozwijać, może czasem nawet ponieść porażkę, niż pozostawać w niewoli i nigdy się nie dowiedzieć, co mogło się wydarzyć„. Gotowość do zmagania się z życiem, to małe kroczki. Krople, które drążą skałę. Mikro zmiany, które podtrzymują w nas nadzieję.

Jeżeli jesteś teraz w trudnym punkcie, pomyśl o jutrze, nie o tym, co będzie za 5,10 lat. Co mogę zmienić dziś, żeby jutro było odrobinę łatwiejsze? „Nigdy nie wiemy co jest przed nami. Nadzieja nie jest białą farbą, którą maskujemy cierpienie. To inwestycja w ciekawość. Uświadomienie sobie, że jeśli teraz się poddamy, nigdy się nie dowiemy, co zdarzy się później„. Nie chodzi więc o to, żeby koloryzować sytuację i patrzeć na świat przez różowe okulary, ale o to, aby pomimo całego trudu iść małymi kroczkami w stronę słońca. Czasem po prostej drodze, a czasem po wybojach, czasem w super furze na czteropasmowej autostradzie, a czasem na składaku przedzierając się przez chaszcze. Żyćko. I wiecie, tysiąc razy się wywalimy i zedrzemy kolana. Taka planeta. Bardziej istotne jest to, ile razy wstaniemy. Sami lub z czyjąś pomocą.

U mnie porażek było wiele, wszystkie traktuję jak lekcje. W szkole życia, w której ciągle się uczę, jak być mamą Jasia. Wiecie, wstaję codziennie rano i zapisuję ten temat na tablicy. Mogłoby się wydawać- dzień świataka, ale każdy jeden, wbrew pozorom, różni się od poprzedniego, co ciągle rozwija ciekawość tego, co za zakrętem. (Oprócz tego są także inne tematy, żeby nie było, ale to już nie na ten post). W obliczu każdego niepowodzenia, zamiast wpędzać się w poczucie winy, staram się przekierować myślenie na to, co mogę z danej sytuacji wyciągnąć. To bardzo proste i bardzo trudne zarazem, ale niezwykle potrzebne, zwłaszcza w obliczu trudnych zdarzeń, sprzyjających reakcjom, z których potem nie jesteśmy dumni. Kiedy np. zareaguję impulsywnie, próbuję w miejsce krytyki i żalu do siebie, zobaczyć jakąś lekcję, którą dzięki tej sytuacji mam szansę odrobić.

„Jestem złą mamą, znowu podniosłam głos” —> „Uczę się cierpliwości”
„Ciągle się spóźniamy, to wszystko moja wina” —> „Pracuję nad własną punktualnością”

Wszystko jest procesem. Czasem przejście z punktu A do punktu B zajmuje dużo czasu. Warto go sobie dać. W moim odczuciu, nie czas jest tutaj najważniejszy, a dobrze ustawiony kierunek. Pewna odpowiedź na pytanie o to kim jestem i kim chciałbym się stać, a potem to już tylko praca, praca, praca ALE! na szczęście taka, dająca dużo satysfakcji i realne przełożenie na jakość życia. W każdych okolicznościach. Ważniejsze od tego, co nas spotyka, jest bowiem to, co postanowimy z tym zrobić. I ja postanowiłam właśnie to. Rozwijać w sobie ciekawość i nadzieję, a może także dawać ją innym? To byłaby najpiękniejsza misja, jaką jestem sobie w stanie wyobrazić.

Ostatni cytat z Edith, która, co tu dużo mówić, zainspirowała mnie do napisania tego wstępu: „Nadzieja jest ciekawością. Gotowością, by podtrzymywać w sobie płomień i rozświetlać jego blaskiem najczarniejsze miejsca i momenty życia. Nadzieja jest najodważniejszym aktem wyobraźni, jaki znam„.

Dla mnie takim aktem jest również tworzenie tego miejsca. To nadzieja (na lepszy świat dla rodziców takich, jak ja) zrodziła je w mojej wyobraźni, a odwaga pomaga stawiać kolejne kroki.

Cieszę się, że tu jesteście! Witajcie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *