Głos z cienia – magazyn, którego brakowało

Wydawać by się mogło, że w dzisiejszym świecie pisze się o wszystkim. Że każdy odbiorca znajdzie dla siebie jakąś przestrzeń – w książkach, na stronach internetowych, w czasopismach. Są magazyny o wędkarstwie, piłce nożnej, fryzurach, modzie. Są dzienniki, czasopisma historyczne, naukowe, branżowe. Jest prasa poświęcona wąskim i specyficznym zainteresowaniom. Jest prasa dla dzieci. Są brukowce i telemagazyny. A takiego magazynu długo nie było. Nie było i nikomu nawet nie przyszło do głowy, że jest potrzebny, że może być pomocny, że może być WAŻNY. Nie przyszło, choć osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunowie są NAJWIĘKSZĄ mniejszością w tym kraju.

Według danych Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań z 2021 roku, w Polsce mieszkało 5,4 miliona osób z niepełnosprawnościami, co stanowiło 14,3% ogółu ludności kraju. Dane dotyczące opiekunów są oczywiście bardziej szacunkowe, ale biorąc pod uwagę, że często jest nim więcej niż jedna osoba, można wyobrazić sobie skalę. Nie trzeba być rodzicem, czy opiekunem, żeby wchodzić w kontakt z niepełnosprawnością. Z tematem tym mają do czynienia na co dzień także lekarze, terapeuci, instytucje i wszyscy ci, którzy, choć nie sprawują bezpośredniej opieki, mają kogoś takiego w rodzinie, wśród znajomych, w sąsiedztwie. Każdy z nas zna kogoś, kto opiekuje się chorym dzieckiem, rodzicem, kimś kto miał wypadek lub operację, która odebrała mu sprawność. Czasowo lub na zawsze. Każdy z nas zna kogoś, kto zna kogoś…

Wszystkie te osoby mogą, w mniejszym lub większym stopniu, być zainteresowane taką tematyką. Mogą szukać informacji. Pomocy. Rady. Wsparcia. Mogą chcieć poznać ten świat od środka. Zrozumieć. Nauczyć się w nim żyć lub żyć z kimś lub obok kogoś, kto tkwi w nim po uszy. I choć, jest to tak ogromna grupa docelowa, pomysł na magazyn skierowany bezpośrednio do niej, tak długo czekał na realizację. Być może za długo, ale WAŻNE, że w końcu jest! Że rośnie w siłę, w ilość wartościowych treści, ciekawych rozmów, istotnych tematów.

Jest to ogromne przedsięwzięcie, wymagające mnóstwa pracy, czasu, energii i zaangażowania. Biorąc to pod uwagę, może dziwić fakt, że jest to inicjatywa, za którą nie stoi sieć sponsorów, czy wielkie korporacje, ale jedna osoba (Ania mama-sama.pl) i małe biureczko, będące w rzeczywistości stolikiem nocnym, na którym, choć ledwo mieści się laptop i kawa, nie brakuje przestrzeni dla wielkich pomysłów, wsparcia i odWAŻNYCH projektów. Projektów rodzących się z potrzeby serca. A to jest siła większa niż wszystkie przeszkody, które pojawiają się po drodze. A tych przecież nie brakuje. Wszyscy wiemy, jak rodzina z niepełnosprawnością funkcjonuje od środka.

Wiemy. A dzięki Magazynowi, będą mogli się dowiedzieć tego także inni. Tego. I miliona innych rzeczy. Piąty Numer Magazynu Jesteśmy Ważni to ogrom wiedzy. Teoretycznej i tej życiowej, która rodzi się z doświadczenia. Z towarzyszenia w trudnościach, z pobytów w gabinetach lekarskich, szpitalach i na salach rehabilitacyjnych. Z rozmów ze specjalistami i z innymi rodzicami. Przeczytałam go jednym tchem. Edukacja. Emocje. Historie. Rady. Wsparcie. Tematy praktyczne i takie, które poruszają najczulsze struny. Numer otwiera Manifest Matki Polki Bezwytchnieniowej, który chwyta za serce. Za każdym razem, kiedy się go czyta. Często przez łzy. Który tak bardzo dotyka, bo jest kwintesencją każdej z nas. Napisany przez kogoś, kto rozumie. Wszystkie dylematy, trudności, rozdarcie i …. miłość. Czystą, szczerą, głęboką i bezwarunkową.

W numerze tym królują rozmowy. Znajdziecie tu szczerą i głęboką rozmowę z Martą Będzikowską, wzruszająca i dodająca otuchy rozmowę z Anitą Demianowicz, czy ciepłą, otaczającą zrozumieniem i wsparciem rozmowę z Anną Judek. Są tematy dotykające rodzicielskiej codzienności- radzenia sobie z problemami, zbierania środków, walki o swoje prawa, troski o siebie, wypalenia. Jest o tym, gdzie szukać pomocy, jak radzić sobie ze stratą, jak dbać o swoją prywatność, kiedy trzeba dzielić się życiem z otoczeniem. Są perspektywy rodziców, opiekunów i specjalistów. 

A na końcu… No właśnie… Na końcu… Na końcu jest tak, jak na początku. Wzruszająco. I z przesłaniem. Dla każdej Mamy. Dla każdego Taty. Dla nas wszystkich, obchodzących swoje święta inaczej. Dla tych, którzy nie dostaną laurki, ani zaproszenia na przedstawienie w przedszkolu, czy szkole. Nie usłyszą wierszyka, ani wyznania miłości. Co nie oznacza, że ich działania są nieważne, że nie mają znaczenia, że nikt ich nie docenia. Mają. To przypomnienie dla nas, że mają. 

Mają znaczenie i ogromny sens. Bo gdyby nie my…

Przeczytajcie!

Zapisz się na darmowy newsletter

Zobacz również

Drogi Tato…

Drogi Tato Dziecka z Niepełnosprawnością,  czasem życie stawia przed nami trudne wyzwania- takie, których nikt się nie spodziewał, i do

> Czytaj więcej

Odkrycia maja

W maju czytałam książki o macierzyństwie, a raczej jego nietypowym przebiegu. O kobietach opuszczających swoje dzieci. O różnicy w społecznym

> Czytaj więcej