
Po drugiej stronie drzwi
Jedną z rzeczy, która najbardziej doskwiera w macierzyństwie dziecka z niepełnosprawnością jest poczucie osamotnienia i głębokiego niezrozumienia ze strony otoczenia. Często nie mamy z kim porozmawiać na temat tego, co przeżywamy. A jeśli nawet rozmawiamy, wielokrotnie nie otrzymujemy takiego wsparcia, jakiego byśmy oczekiwały. Nie znając innych rodzin, będących w takiej sytuacji, możemy mieć wrażenie, że tylko nas to spotkało. Że wszędzie dookoła życie toczy się swoim normalnym torem, tylko u nas wkradł się błąd. Niechciany bieg wydarzeń, któremu nie byłyśmy w stanie zapobiec. Być może nawet wstydzimy się swojej sytuacji. Mamy poczucie winy. Nie wiemy, jak o niej mówić. W towarzystwie innych ludzi, czasem nawet dobrych znajomych, czujemy się skrępowane,

Matka Polka Wkurwiona
Zazwyczaj nie piszę takich tekstów. Zazwyczaj nie czuję takiej potrzeby. Zazwyczaj uważam, że nic to nie wniesie, nie zmieni. Że zostanę oceniona. Że ktoś przewróci oczami, uniesie brwi, że ktoś przyklei mi łatkę kolejnej sfrustrowanej matki, roszczeniowej, niezadowolonej, przegranej. Z drugiej strony, różne mądre głowy nawołują do wyrażania swoich emocji, do ekspresji tego, co leży nam na sercu, a czasem leży tak wiele, że wybieramy milczenie, bo boimy się, że pęknie tama, skrzętnie budowana przez lata. A tymczasem, poziom wody się podnosi i podnosi, napiera i napiera, aż w końcu robi się jakaś rysa, jakaś szczelina, jakaś dziura. I pękamy. Zalewają nas emocje, których nie da się już powstrzymać. I

Dlaczego warto przeczytać (Nie)wypalone matki?
Rodzicielstwo bywa jednym z najtrudniejszych doświadczeń emocjonalnych. Emocjami tymi często nie umiemy się zaopiekować. Nie wiemy, że możemy. Nie wiemy, że powinniśmy. Nie mieści się to na naszej liście rzeczy do zrobienia. Liście, która nie ma końca. Patrzymy na innych, którzy radzą sobie lepiej. Porównujemy się. Oceniamy. W zakamarkach naszych serc, skrupulatnie notujemy wszystkie swoje nieprawidłowości, wady, potknięcia. Jako matki dzieci z niepełnosprawnościami, często jesteśmy zagubione, zdezorientowane, rozdarte między wyobrażeniami a rzeczywistością. Czasem rozczarowane. “Bardzo często czujemy, że coś się tutaj nie zgadza, że nie tak miało być. Że wynik równania, które projektowałyśmy sobie w głowie, znacznie odbiega od rzeczywistości, świeci się na czerwono. Miała być radość, satysfakcja i duma,

Odkrycia marca
Marcowy zbiór książek to istny misz-masz. Tym razem nie miałam żadnego motywu przewodniego, więc czytałam to, co wpadło mi w ręce, co ktoś mi polecił, albo czym w jakikolwiek inny sposób się zainteresowałam. Znajdziecie tu więc książki psychologiczne, rozwojowe oraz takie z pogranicza duchowości, a nawet dwa reportaże, które rzadko zdarza mi się czytać (i chyba chciałabym częściej). Różnorodność moich marcowych propozycji daje szansę na to, że (być może) część z Was znajdzie tutaj coś dla siebie. Książka napisana w formie pamiętnika przez islandzką matkę Margrét Dagmar Ericsdóttir, dzielącą się z czytelnikami historią przyjścia na świat swojego trzeciego dziecka- Keliego, który od początku nie rozwija się tak, jak jego zdrowe

A Tobie, jak minęły święta?
Muszę Wam powiedzieć, że jestem wzruszona Waszym odbiorem wpisu ze świątecznymi życzeniami. Dziękuję za wszystkie refleksje, którymi się podzieliliście. Fakt, że w jakiś sposób Was dotknął, świadczy tylko o tym, że to, co napisałam, jest Wam bliskie, że leży Wam na sercu, że w moich słowach odnajdujecie coś swojego, jakieś osobiste znaczenie i sens. Być może coś za czym tęsknicie, czego pragniecie, do czego chcielibyście zmierzać, o co się starać. Im więcej ludzi poznaje, im więcej z Was dzieli się ze mną swoimi historiami i przemyśleniami, tym częściej przekonuję się, że na czysto ludzkim poziomie wszyscy jesteśmy tacy sami. Choć każdy z nas mierzy się z innymi wyzwaniami, ma inne

Przekraczanie i wychodzenie „poza”
Dla wielu rodziców i opiekunów OzN święta to trudny czas. To przekraczanie codziennej rutyny, składanie wizyt, przyjmowanie gości. To dodatkowe obowiązki, oczekiwania i presja, które mogą przysłonić to, co w tym czasie powinno być najważniejsze. Odebrać przyjemność, radość, spokój. Życzę Wam, aby nadchodzący czas był dla Was łaskawy. Żeby w te dni nie przypadł żaden koniec świata, których czasem tak wiele w naszej codzienności. Żeby było stabilnie, bezpiecznie i spokojnie, jak tylko się da. Byście nie musieli spełniać żadnych oczekiwań, z niczego się tłumaczyć, nic udowadniać, za nic przepraszać. By w tych dniach więcej było tego, co można niż tego, co „trzeba”. By przy stole, obok jajek i baranka, pojawiła

Alicja w Krainie Czarów
Poznanie diagnozy dziecka jest jak spadanie w wielką, czarną otchłań. Niczym Alicja w Krainie Czarów, lądujesz w dziwnym miejscu, pełnym zamkniętych drzwi. Miała być magia. Miał być czar. A tymczasem znalazłaś się w świecie, w którym niczego nie rozumiesz, nie ma żadnej przewidywalności i nic nie jest takie, jakim się wydaje. Masz wrażenie, że jesteś sama, że nikt nigdy tu nie trafił, że to bezludna wyspa, zasiedlana wyłącznie przez ciebie. Jest cicho i ciemno. Nie widać światełka w tunelu. Po jakimś czasie, spotykasz tu jednak innych ludzi, o których istnieniu nie miałaś pojęcia. Nie miałaś, albo nie chciałaś mieć, bo do tej pory omijałaś ich szerokim łukiem, patrząc ukradkiem pełnym

A Ty? Co dobrego zrobiłaś/eś dziś dla siebie?
Tak łatwo o tym zapomnieć w gąszczu codziennych spraw. Tak łatwo zepchnąć siebie na dalszy plan. Chcemy wszystkiego dla wszystkich. Chcemy, by innym żyło się lepiej, by mieli zapewnione wszystko, czego im potrzeba, a czasem nawet więcej. Życzymy im szczęścia, zdrowia i pomyślności. Nie tylko życzymy, ale także dążymy do tego, by tak właśnie było. Wypełniamy swoje obowiązki, pamiętamy o powinnościach, obietnicach, terminach, wszystkich małych i wielkich sprawach, które zobowiązaliśmy się zacząć, skończyć i zrealizować. Bardzo nie chcemy zawieść nikogo, kto na nas liczy, kto od nas zależy, kto wierzy, że ze wszystkim damy sobie radę. Dbamy o nasze dzieci i innych członków rodziny. Staramy odnaleźć w codzienności. Radzić z

Pomiędzy pytaniem a odpowiedzią
Kiedy byłam w szkole, na sprawdzianach, zdecydowanie wolałam pytania zamknięte. Zawsze coś tam zaświtało, albo zadecydował zwykły traf, jakaś wewnętrzna intuicja, która podpowiadała, co należy zaznaczyć. Czasem dobrze, czasem źle. Ilość odpowiedzi była zazwyczaj ograniczona do 3-4 i samo to było już niezłym ułatwieniem. Nie trzeba było rozważać żadnych innych opcji. W życiu też zdarzają się łatwe pytania: co zjeść na obiad? gdzie pojechać na wycieczkę? jaki wybrać szampon do włosów? jak zmienić koło w samochodzie? I inne codzienne kwestie, nad którymi co jakiś czas się zastanawiamy. Nawet, jeśli odpowiedź nie pojawia się automatycznie, zawsze możemy poszukać na ten temat informacji, zapytać kogoś, kto się zna, wypróbować jakieś rozwiązanie, żeby

Niewidzialna praca
Sprzątanie, pranie, gotowanie, robienie zakupów, załatwianie spraw urzędowych, codzienna logistyka- wszystko to niewidzialna praca, którą podejmujemy każdego dnia. Kiedy na pokładzie mamy dziecko z niepełnosprawnością, dochodzą do tego jeszcze inne obowiązki- dojazdy na terapie, wypełnianie wniosków, zakup leków, wizyty diagnostyczne i kontrolne, pozyskiwanie środków, udowadnianie co jakiś czas przed komisją, że dziecko nadal ma niepełnosprawność, zakup sprzętu, bieżący kontakt ze specjalistami, poszukiwanie informacji o dostępnych środkach pomocy, i tak dalej, i tak dalej, i tak dalej. Jest to zajęcie na pełen etat, i to często dla więcej niż jednej osoby, a jednak niewidzialne, słabo płatne i nie traktowane jak “prawdziwa” praca, którą na dobrą sprawę jest. W każdym tego słowa

Głos z cienia – magazyn, którego brakowało
Wydawać by się mogło, że w dzisiejszym świecie pisze się o wszystkim. Że każdy odbiorca znajdzie dla siebie jakąś przestrzeń – w książkach, na stronach

Komorebi i dwie strzały cierpienia
Maj. Podobno najpiękniejszy miesiąc. Podobno. Mój ulubiony, choć w tym roku mam pewne wątpliwości. Zamiast słońca, krótkiego rękawka i długich wieczorów – deszcz, zimowe kurtki

O 3 miastach i 3 matkach
Brzmi, jak tytuł ludowej legendy, przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Z ust do ust. Tytuł, który mógłby być jedną z opowieści zawartych w książce dla

Protest
Pobudka 3:30 Pociąg 5:05 Prawie 3,5h jazdy Warszawa Centralna 40 minut spacerem I oto jestem. Pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Jestem, bo nie wyobrażam sobie,

Krwinki. Opowieść o stracie i nadziei.
Na książkę Doroty zarówno czekałam, jak i się jej obawiałam. Od dłuższego czasu śledzę jej instagramowy profil. Wiem, że wiele mam dzieci z niepełnosprawnościami tak

35 lat temu
35 lat temu przyszłam na świat. Zapewne w wieloosobowej sali, gdzie rodzące kobiety oddzielały prowizoryczne parawany. Oczyma wyobraźni widzę metalowe łóżko z odpryskującą białą farbą.

Po drugiej stronie drzwi
Jedną z rzeczy, która najbardziej doskwiera w macierzyństwie dziecka z niepełnosprawnością jest poczucie osamotnienia i głębokiego niezrozumienia ze strony otoczenia. Często nie mamy z kim