Kwietniowe polecajki to książki koncentrujące się na trzech obszarach tematycznych- dobrostanie, relacjach tworzonych z samym sobą oraz z innymi ludźmi. Wybór takiej literatury był po części podyktowany zagadnieniami poruszanymi przeze mnie obecnie na grupie wsparcia, ale także osobistym zainteresowaniem tymi obszarami. Dzięki tworzeniu tych zestawień, bardzo często uświadamiam sobie, że choć wydaje mi się, że wybieram książki, które wpadną mi w ręce, zazwyczaj tym wyborem rządzi jednak jakiś klucz. Tym razem znajdziecie tutaj książki stare i takie, które dopiero co zostały wydane, co umożliwia dostrzeżenie szerszego kontekstu i tego, jak podejście do pewnych tematów zmieniało się w czasie. Są tutaj zarówno klasyki, jak i tytuły, które aspirują do takiego miana.

Byłam bardzo ciekawa tej książki. Zawiera ona opracowanie i refleksje z najdłuższego w historii badania nad szczęściem- Harvard Study of Adult Development- będącego jednocześnie najdłuższym w historii badaniem podłużnym w psychologii i medycynie. Rozpoczęło się ono w 1938 roku, kiedy świat wyglądał zupełnie inaczej niż teraz, a co najciekawsze- trwa do dziś (!). Obejmuje więc wiele rodzin i kilka pokoleń. Do tej pory wzięło w nim udział około 2000 osób, których koleje życia śledzone są i analizowane przez kolejnych badaczy. Największą wartością tej publikacji jest to, że łączy ona wiedzę naukową z prawdziwymi doświadczeniami i zdarzeniami, służącymi jako przykłady dla omawianych teorii i fundament ich powstania. Książka nie tylko odpowiada na pytanie, co czyni życie szczęśliwym, ale robi to w sposób przystępny, ciepły i empatyczny. Główny wniosek płynący z badania, mówiący o tym, że o naszym subiektywnym poczuciu szczęścia decyduje zazwyczaj jakość relacji, które tworzymy, może wydawać się wyolbrzymiony i banalny, jednak na ponad pięciuset stronach, autorzy udowadniają i pokazują, jak głęboko sięga jego znaczenie, jak rozbudowany jest to konstrukt i jak rzutuje na wszystkie obszary życia. Wydaje się, że ma to szczególne znaczenie we współczesnym świecie, gdzie jakość relacji często pozostawia wiele do życzenia. Z przyjemnością zagłębiałam się w życiowe opowieści uczestników badania, śledząc ich życiowe wybory i przemiany, skłaniające do refleksji nad własnym sposobem postępowania i zadania sobie najważniejszych, egzystencjalnych pytań. Przystępność i bardzo osobisty charakter narracji sprawia, że książkę bardzo przyjemnie się czyta. Zdecydowanie polecam.
To książka zapraszająca do refleksji nie tylko nad własnym życiem, ale także nad wszystkimi powiązaniami łączącymi nas z przyrodą i cywilizacją. Umieszcza ona człowieka w szerszym kontekście. Pokazuje wielość zależności, którym każdy z nas podlega. Często nieświadomie. Porusza kwestie, o których na co dzień nie myślimy, nad którymi się nie zastanawiamy. Pokazuje, jak nasze jednostkowe wybory wpływają na świat i z jaką odpowiedzialnością się wiążą. Próbuje odnaleźć odpowiedź na pytanie jak żyć bez poczucia winy, a jednocześnie bez skrajnych wyrzeczeń. Autor, psycholog i ekolog, w przystępny, a jednocześnie inspirujący sposób łączy perspektywę psychologiczną z duchowością i troską o planetę. Tytułowe “wystarczająco dobre życie” stanowi przeciwwagę dla współczesnego konsumpcjonizmu, perfekcjonizmu, rywalizacji i nieustannego zabiegania o “więcej”. Promuje uważność, prostotę i harmonię. Nie moralizuje. Nie daje złotych rad. Dzieli się jedynie własnymi przemyśleniami wokół omawianych tematów, a także doświadczenie, zarówno gabinetowym, jak i tym zaczerpniętym z prywatnego życia. Książka jest napisana przystępnym językiem. To pozycja idealna dla osób poszukujących sensu w codziennym życiu, chcących zwolnić tempo i odnaleźć równowagę między potrzebami własnymi a dobrem wspólnym. Książka nie daje prostych odpowiedzi, ale stawia ważne pytania, które zostają z czytelnikiem na długo po zakończeniu lektury.


Jestem wielką fanką Oli i cieszę się, że mogłyśmy się poznać. Jej wpisy w mediach społecznościowych i książki, które wydała są czymś, czego bardzo potrzebuje współczesne macierzyństwo. To piękna opowieść o miłości, trosce i wyrozumiałości, które tak często mamy w stosunku do swoich dzieci, a tak rzadko do siebie. Ola uczy odpuszczania, budowania relacji z samą sobą, odkrywania wewnętrznej siły. Pokazuje, że droga do siebie, choć może być kręta i wyboista, jest jednocześnie piękna i warta wszelkich trudów, które zdarzają się po drodze. Motyw przewodni książki – bliskość ze sobą – jest niezwykle aktualny w świecie, który wciąż wymaga od nas bycia „na zewnątrz”, udowadniania, dopasowywania się, rywalizowania z innymi. Książka jest niezwykle osobista. Ola dzieli się w niej swoimi przemyśleniami i przytacza sytuacje z własnego życia, zwraca się bezpośrednio do czytelniczek, przez co można odnieść wrażenie, jakby czytało się list z przesłaniem i prośbą o dostrzeżenie siebie, własnych potrzeb, własnej wyjątkowości. O docenienie codziennego trudu, osobistej sprawczości i wszystkiego na co mamy wpływ. O wyzwolenie się z ograniczeń i pójście za głosem serca. Bardzo potrzeba tego typu narracji, łagodności i zaopiekowania się sobą w roli, która stawia przed nami tyle wymagań, niepewności i presji.
Byłam bardzo ciekawa tej książki. Z jednej strony dlatego, że jest to klasyka literatury samorozwojowej, z drugiej dlatego, że po raz pierwszy została ona wydana w 1994 roku, a więc ponad 20 lat temu. Bardzo interesowało mnie, czy przez tak długi okres czasu zmieniło się jakoś podejście do pewnych kwestii i (co mnie nie dziwi) okazało się, że tak. Znajduje się tutaj oczywiście wiele uniwersalnych treści, jak choćby to, że miłość do siebie, jest podstawą tworzenia relacji z innymi, jednak nie da się ukryć, że książka powstała w innym kontekście kulturowym i psychologicznym niż ten, w którym dziś żyjemy. Autor zbyt duży nacisk kładzie na siłę woli i indywidualizm. Przewija się tutaj motyw self-made man, pomijający okoliczności, w których nie wszystko zależy od nas. Wiara w pozytywną moc afirmacji i wizualizacji podważa często zasadność udania się po pomoc do specjalisty, przeceniając jednocześnie samodzielną pracę nad sobą, która nie zawsze jest wystarczająca. Znajduje się tutaj także wiele wątków opartych na duchowości New Age, która stoi w kontrze do obecnie propagowanej EBM. Książka może nadal inspirować i motywować do zmian, jednak należy ją czytać z uwzględnieniem współczesnego podejścia do opisywanych w niej tematów. To bardziej „klasyk” niż nowoczesny podręcznik – i jako taki najlepiej go traktować.


Kolejna książka, która nie jest świeżynką to “Podejmij wyzwanie” Tary Mohr, wydana w 2016 roku. Podejmuje temat odwagi w realizowaniu swojego potencjału. Autorka identyfikuje i analizuje mechanizmy, które często powstrzymują kobiety przed osiąganiem sukcesów – takie jak wewnętrzny krytyk, perfekcjonizm czy obawa przed oceną. Wysuwa tezę, że kobiety zazwyczaj mają światu więcej do zaoferowania, niż pokazują to na zewnątrz. Publikacja zawiera wiele praktycznych narzędzi, umożliwiających zrozumienie blokujących nas barier i pracę nad ich przekraczaniem. Zachęca do rozwijania swoich możliwości, pomimo lęku i niepewności z tym związanej, a jednocześnie postępowania w zgodzie z wyznawanymi wartościami, intuicją i wewnętrzną mądrością. Książka składa się z kilkunastu rozdziałów, z których każdy koncentruje się na innym obszarze wewnętrznego rozwoju i „hamulców” blokujących działanie. Jest napisana przystępnym i wspierającym językiem, z czułością i zrozumieniem. Autorka wchodzi w rolę towarzyszki drogi, nie poucza, nie moralizuje, nie ocenia. Mimo kilku aspektów wymagających aktualizacji, stanowi ważny krok ku autentycznej i mądrej sile kobiet — nie tej narzucanej przez system, ale tej, która wyrasta z wnętrza.
Książkę można przeczytać jednym tchem, choć warto do niej wracać. Autorka wnika w temat relacji międzyludzkich, podkreślając, że tytułowa “mądra bliskość”, to nie symbiotyczna więź z innymi, a spotkanie uwzględniające osobiste granice każdej ze stron. Bliskość nie może bowiem istnieć bez wolności i swobody. Autorka podkreśla, że każdy wchodzi w relację z własnymi zranieniami. oczekiwaniami, lękami i nieprzepracowanymi schematami, chcąc być w kontakcie z drugim człowiekiem, przy jednoczesnym braku konieczności rezygnacji z siebie, co bywa niezwykle trudnym zadaniem, ze względu na strach przed odrzuceniem. Autorka to psycholożka, terapeutka, coach, nauczycielka akademicka oraz trenerka porozumienia bez przemocy (NVC). Książka opiera się więc na solidnych fundamentach psychologii, ale napisana jest przystępnym, ciepłym językiem, z wieloma przykładami z życia i gabinetu. Idealna dla tych, którzy chcą budować głębsze i bardziej świadome relacje oraz pielęgnować je na co dzień.


Kolejny przewodnik po relacjach międzyludzkich. Świeżynka, wydana na początku kwietnia tego roku przez psychoterapeutkę i dziennikarkę Philippę Perry. Autorka porusza w niej kwestię miłości, partnerstwa, autentycznego kontaktu ze sobą, radzenia sobie z konfliktami i akceptowania nieuchronnych zmian. Analizuje, jak budować trwałe i satysfakcjonujące związki, unikając destrukcyjnych schematów. Odnosi się do różnych typów relacji, nie tylko tych romantycznych. Publikacja zawiera konkretne ćwiczenia i pytania refleksyjne, które pomagają przeanalizować i udoskonalić omawiane obszary, dzięki czemu może stanowić wsparcie w procesie samopoznania i rozwoju. Całość stanowi wartościową lekturę dla każdego, kto pragnie lepiej zrozumieć siebie i innych. Przystępny język sprawia, że czyta się ją przyjemnie i z lekkością.
Książka absolutnie wspaniała. Nie tylko dla tych, którzy wykonują zawody pomocowe, ale także (a może przede wszystkim) dla osób we wszelkich relacjach wymagających długotrwałego działania na rzecz drugiego człowieka, które często odbija się na własnym dobrostanie. Autorzy poruszają tutaj kwestie mechanizmów psychologicznych, stojących za potrzebą niesienia pomocy oraz konieczności rozwijania granic i asertywności w tym procesie. Wiele uwagi poświęcają również zagadnieniu samopomocy, czyli zaopiekowaniu siebie, jako osoby udzielającej wsparcia innym. Znajdziecie tu praktyczne ćwiczenia i strategie wspierające “ratowników”. Osoby pomagające, bardzo często bowiem same potrzebują pomocy, choć ciężko jest im o nią prosić, co w konsekwencji wielokrotnie prowadzi do wypalenia i tzw. “zmęczenia współczuciem”. Pozycja pomaga odpowiedzieć sobie na pytanie gdzie przebiega granica pomiędzy wspieraniem a patologicznym altruizmem, kiedy syndrom ratownika wyraża się w zdrowym stosunku do pomagania, a kiedy zwyczajnie nam szkodzi i jak mądrze świadczyć długofalową pomoc. Zdecydowanie polecam!
