Luźne Rozmowy Rodziców OzN.
Przestrzeń stworzona do wzajemnej wymiany doświadczeń, opowiadania własnych historii, dzielenia się trudnościami i tym, co nas cieszy. Przestrzeń, w której spotykamy się co tydzień, żeby pobyć ze sobą. Pogadać. Zapytać o radę. A czasem po prostu posłuchać innych.
Bywa, że zgadzamy się ze sobą w 100%. Bywa, że mamy zupełnie inaczej. I okazuje się, że możemy pięknie się różnić. Pomieścić w sobie odległe perspektywy. Poszerzyć spojrzenie.
Dużo uczymy się od siebie nawzajem. Czerpiemy z wiedzy, którą obdarzyło nas życie. Rozmowy między nami też są darem, którym zdecydowaliśmy się podzielić z innymi.
To ogromna wartość.
Brak ocen – bezpieczna przystań, która zapala lampkę
Wczoraj padło wiele ciepłych słów z Waszej strony. Wiele komentarzy na temat tego, jak ważna jest ta społeczność i ile Wam daje.
We wszystkich wypowiedziach królował jeden motyw, mówiący o tym, że największą wartością tej przestrzeni jest to, że można tu swobodnie powiedzieć o wszystkim, że nie czujecie się tu oceniane.
Uczestniczyłam już w wielu warsztatach dla rodziców OzN. Prowadzę także grupę wsparcia, gdzie co dwa tygodnie siadamy obok siebie w kręgu, by rozmawiać o tym, co dla nas ważne.
Jako uczestnik i osoba prowadząca widzę, że jest to stały i powtarzający się punkt, przy ustalaniu tego, jak chcielibyśmy, by one przebiegały.
Brak ocen.
Z jednej strony jest to zrozumiałe, z drugiej zapala mi jakąś czerwoną lampkę gdzieś z tyłu głowy, gdzie rodzą się dwa pytania:
Po pierwsze: jakie myśli na temat tego, co robimy towarzyszą nam na co dzień?
A po drugie: co już na ten temat usłyszeliśmy, że tak bardzo boimy się oceny?
Wstyd i wina: nasi codzienni towarzysze
Niestety częściowo znam odpowiedź.
Bardzo często się ona pojawia w rozmowach z rodzicami, zwłaszcza mamami, które miałam okazję przeprowadzić w różnych okolicznościach, i które bardzo wyraźnie pokazują, że na co dzień często towarzyszy nam wstyd i poczucie winy.
Wstydzimy się naszych myśli i tego, co czujemy. Wszystkich tych sytuacji, w których nie zachowałyśmy się tak, jakbyśmy chciały. Wydaje nam się, że tylko my tak mamy i że coś jest z nami nie tak.
Mamy poczucie winy z powodu tego, co robimy i z powodu tego, czego nie robimy, a być może powinnyśmy. Myślimy, że gdybyśmy bardziej się postarały, nasze dzieci funkcjonowałyby inaczej (w domyśle- lepiej).
Czasem otoczenie wzmacnia to, co automatycznie produkuje nasza głowa. Umacnia nas w przekonaniu, że coś robimy nie tak, i że coś jest nie tak z nami. Aż w końcu zamykamy się w sobie. Przestajemy się dzielić tym, czego na co dzień doświadczamy. Tak jest łatwiej. Bezpieczniej. Wtedy nie ma ocen, krzywych spojrzeń i komentarzy, albo jest ich trochę mniej.
Cisza, która cementuje samokrytykę
Ale wciąż pozostają te, które są głęboko w nas. Które same produkujemy, i które ktoś nam kiedyś “sprzedał” w tzw. dobrej wierze (może czasem naprawdę była dobra?).
Zamknięcie i milczenie cementuje niewspierające przekonania. Uklepuje je w naszych głowach. Nasila samokrytykę i przekonanie, że inni radzą sobie lepiej, a my znowu robimy coś nie tak, bo efekt nie jest taki, jak sobie założyłyśmy. Bo my nie jesteśmy takie, jakie powinnyśmy być.
Im więcej takich historii poznaję, tym bardziej uświadamiam sobie, jak ważna jest rozmowa. Mówienie o trudnościach. Przyznawanie się do tego, czego się wstydzimy, co wzbudza w nas poczucie winy. W bezpiecznej, wspierającej przestrzeni.
Wtedy okazuje się, że zamiast oceny i stwierdzeń pt. “co z ciebie za matka”?, dostajemy zupełnie inną odpowiedź. Zaskakującą. Przynoszącą zrozumienie i ulgę.
Ta odpowiedź to: “też tak mam”.
Za każdym razem, kiedy decydowałam się podzielić tym, co wydawało mi się czymś godnym potępienia, spotykałam się dokładnie z taką reakcją.
Za każdym razem.
Więcej nas łączy, niż dzieli
I choć sytuacji tych było już wiele, każda z nich mnie dziwi, bo nieustannie spodziewam się czegoś zupełnie innego.
Wiem, że nie zrozumieją mnie wszyscy. Wiem, że nie zawsze mogę liczyć na wsparcie. Ale wcale tego nie oczekuję. Ja też bym nie rozumiała. Też nie potrafiłabym go dać, gdyby moje życie wyglądało inaczej, gdyby mnie to nie dotyczyło.
Na szczęście są takie miejsca, w których ten dialog jest możliwy, które tworzą ludzie otwarci na siebie nawzajem i wzbudzający zaufanie- tak bardzo potrzebne, by rozmawiać o tym, co trudne.
To, że mogę być częścią tych miejsc jest dla mnie ogromną wartością. W każdej Waszej historii widzę cząstkę siebie. Przeglądam się w nich, jak w lustrze. Uwspólniam doświadczenia i towarzyszące im emocje. I nieustannie przekonuje się, że znacznie więcej nas łączy niż dzieli.


